„Poszukiwacze na drodze do cyfryzacji”

Polemika Polskiego Związku Eksploratorów ze stanowiskiem Stowarzyszenia Historyczno -Badawczego Galea przedstawionego w Miesięczniku Odkrywca pod tytułem:

„Poszukiwacze na drodze do cyfryzacji”

 

Na łamach miesięcznika „Odkrywca” ukazał się kolejny artykuł dotyczący trwających rozmów w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie zmian ustawy o ochronie zabytków i innych aktów prawnych, które wiążą się z tym zagadnieniem.

Tym razem autorem publikacji jest Sebastian Zieliński, policjant, prezes Stowarzyszenia Historyczno-Badawczego Galea, który był obecny podczas ostatniego spotkania, złożył swoje propozycje zmian, na czym oparty jest tekst publikacji.

 

Na wstępie artykułu autor stwierdza, że największym problemem dla środowiska /poszukiwaczy/ stanowi niejednorodne interpretowanie i stosowanie przepisów przez konserwatorów zabytków w kwestii wydawania pozwoleń a celem konsultacji w ministerstwie, powinno być wypracowanie mechanizmów wydawania tychże na podstawie doświadczenia organizacji, które wypracowały sobie jakieś mechanizmy z urzędnikami z WUOZ.

 

 Zdaniem PZE prawo powinno być skonstruowane, tak aby nie trzeba było wypracowywać jakichś mechanizmów z urzędnikami. Powinno być jasne, czytelne i równo traktować wszystkich a dotychczas w każdym województwie dominują właśnie takie „wypracowane” mechanizmy niejednorodne dla wszystkich. Są województwa, gdzie praktycznie tylko stowarzyszenia otrzymują zgody na poszukiwanie zabytków. Uważamy, że prawo powinno działać bezpośrednio bez zbędnych decyzji administracyjnych.

 

Licencje a pozwolenia

 

Przypomnę, że podczas jednego ze spotkań przedstawicieli PZE z Departamentem Ochrony Zabytków, które odbyło się w lipcu 2018 roku, a dotyczyło nowego rozporządzenia ministra, padła propozycja rozważenia pomysłu licencji poszukiwacza. Taka licencja miałaby zdaniem PZE sens, gdyby likwidowała potrzebę procedury administracyjnej w procesie uzyskiwania pozwoleń, czyli wystarczało, by samo zgłoszenie chęci poszukiwań do odpowiedniego WUOZ.

Niestety ministerstwo nie uszczegółowiło swojego pomysłu więc PZE wyraziło się negatywnie o pomyśle wprowadzenia licencji.

Autor pisze również w swoim artykule, cytuję:

 „Z zaniepokojeniem przyjęliśmy także propozycję, aby licencje mogły być wydawane przez nieustaloną organizację pozarządową” (w domyśle PZE co zostało wycięte z tekstu)

Otóż nigdy nie padła taka propozycja podczas rozmów przedstawicieli środowiska poszukiwaczy z ministerstwem. W naszym posiadaniu są stenogramy rozmów, spotkań oraz wszystkie dokumenty, jakie wymienialiśmy z Departamentem Ochrony Zabytków. Samo ministerstwo wypowiedziało się w tej sprawie w publikowanej przez nas korespondencji, a o co zapytywała Joanna Kaferska niebędąca wtedy jeszcze członkiem PZE. Nasz głos w tej sprawie zawierał propozycję, aby ewentualne licencje mogły być wydawane przez organizacje pozarządowe bez wskazywania na jakąkolwiek. Taką organizacją mogłaby być na przykład Galea. To między innymi pan Zieliński z Galei zaproponował, aby licencje były wydawane przez WUOZ co zdaniem PZE jest absolutnie nie do przyjęcia, bo mogłoby skutkować absolutną uznaniowością w ich wydawaniu. Jak wiecie, urzędnicy nie lubią sobie dodawać pracy.

 

ERDO, czyli Elektroniczny Rejestr Detektorystów i Organizacji Eksploratorskich

 

Cyt: „Proponujemy, aby w toczących się konsultacjach rozważyć przeprowadzenie dyskusji na temat wprowadzenia obowiązku rejestracji poszukiwaczy i organizacji eksploratorskich u wojewódzkich konserwatorów zabytków. Uważamy, że wprowadzenie ERDO może być rozwiązaniem, które w sposób bezpośredni przyczyni się usprawnienia wykonywanych obowiązków przez służby konserwatorskie…

 

Zanim ustosunkuję się do powyższego akapitu, nadmienię, że w dalszej części autor przytacza pomysły, których nie ma nawet w obecnie obowiązujących restrykcyjnych przepisach takie jak oświadczenie muzeum o przyjęciu zabytków oraz wskazanie archeologa, który nadzorowałby poszukiwacza!

 

Od dłuższego czasu Polski Związek Eksploratorów alarmuje o bezprawnym, naszym zdaniem, działaniu niektórych konserwatorów polegającym na powiadamianiu policji o wydanych lub niewydanych zgodach na poszukiwania zabytków. Takich informacji nie przekazuje się w stosunku do badań archeologicznych czy innych prac przy zabytkach. Pisaliśmy już w tej sprawie do ministerstwa i kontaktowaliśmy się z Urzędem Ochrony Danych Osobowych. Nasi prawnicy badają problem pod kątem złamania ustawy o RODO, gdyż policja nie jest stroną w postępowaniu administracyjnym, jakim jest wydanie pozwolenia na poszukiwania. Naszym zdaniem jest to bezprawne i piętnujące obywateli działanie. Możemy się tylko domyślać, po co policja tworzy bazy danych o poszukiwaczach. W swym tekście autor nie wyjaśnia nam jakie korzyści dla poszukiwaczy niosłoby tajemnicze ERDO, a w dalszej części artykułu opowiada się za utrzymaniem dotychczasowych mechanizmów w wydawaniu pozwoleń, czyli na podstawie uciążliwej procedury administracyjnej. Należy więc zadać sobie pytanie: Czemu tak naprawdę miałoby służyć ERDO ?

 

Definicje zabytku i zabytku archeologicznego

 

To kolejny rozdział z propozycjami Galei. Czytamy, że definicja zabytku i zabytku archeologicznego nie jest jasna, co jest oczywiste. Niestety autor tekstu zdaje się nie rozumieć, czym jest zabytek archeologiczny i próbuje wiązać go z konkretną datą, jaką jest XV wiek.

Gdyby ta propozycja została uwzględniona przez ministerstwo to z dnia na dzień wszyscy numizmatycy i kolekcjonerzy w Polsce staliby się przestępcami. Wiek przedmiotu jest tylko jedną ze składowych składającą się na definicję zabytku archeologicznego, jak i innych zabytków. Denar rzymski, aby stał się zabytkiem archeologicznym, musi znajdować się w jakimś kontekście. Takim kontekstem jest skarb, cmentarzysko, osada. Denar w zbiorze numizmatyka jest zabytkową monetą i niczym więcej, pomimo iż może liczyć nawet dwa tysiące lat.

 

Detektorysta Certyfikowany

 

W tym rozdziale autor zaprzecza swoim tezom z działu pierwszego, który dotyczył tak zwanych licencji. Pozwolę sobie na przytoczenie obszerniejszego fragmentu, który zasługuje na uwagę:

 

„Stowarzyszenie Historyczno-Badawcze „Galea” stoi na stanowisku, że rejestrowe stanowiska archeologiczne powinny pozostać wyłączone z możliwości prowadzenia amatorskich poszukiwań zabytków. Daliśmy temu wyraz także na spotkaniu konsultacyjnym. Kwestią dyskusyjną pozostaje dla nas możliwość prowadzenia poszukiwań na obszarze tzw. stref ochrony konserwatorskiej, a więc terenów, które nie zostały wpisane do rejestru zabytków archeologicznych, ale są pod obserwacją konserwatorską. W odniesieniu do tego typu obszarów uznajemy, że działalność detektorystów może być wykorzystana do ich weryfikacji archeologicznej.

Prowadzenie poszukiwań zabytków archeologicznych w strefach ochrony konserwatorskiej nie może być dopuszczalne dla każdego detektorysty. Poszukiwania w takim miejscu mogłyby być prowadzone przez detektorystów „certyfikowanych”, a więc takich, którzy posiadają niezbędną wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności zapewniające prawidłowe rozpoznanie i udokumentowanie dokonanych odkryć na takim obszarze. Detektorysta „certyfikowany” w naszym wyobrażeniu to taki, który przez okres np. 3–5 lat byłby zarejestrowany w bazie ERDO i aktywnie prowadził poszukiwania zabytków w miejscach nieobjętych ochroną konserwatorską oraz w sposób nienaganny wywiązywał się z obowiązków nakładanych przez konserwatora. Ponadto detektorysta ten powinien posiadać udokumentowany udział w badaniach archeologicznych oraz odbyte szkolenie w zakresie rozpoznawania zabytków archeologicznych i prawidłowego dokumentowania odkryć ruchomych zabytków archeologicznych. Po spełnieniu wskazanych wymogów certyfikat byłby nadawany automatycznie i stanowił uprawnienie do ubiegania się o pozwolenie na prowadzenie poszukiwań zabytków archeologicznych w strefach ochrony konserwatorskiej. Certyfikat dotyczyłby zarówno indywidualnego detektorysty, jak również organizacji zrzeszającej eksploratorów zarejestrowanej w wymienionym wyżej systemie pod warunkiem, że poszukiwaniami takiej organizacji będzie kierował „certyfikowany” detektorysta. Uważamy jednocześnie, że w chwili wprowadzenia wyżej opisywanego systemu rejestracji i certyfikacji poszukiwaczy, detektoryści, którzy w chwili wdrożenia systemu spełnialiby określone warunki automatycznie, byliby detektorystami „certyfikowanymi”. „

 

Czym są zatem te certyfikaty jak nie licencjami i kto miałby je nadawać ?

Kto miałby organizować te szkolenia dla certyfikowanych poszukiwaczy ?

Wreszcie czy autor wie, czym są strefy ochrony konserwatorskiej ?

 

Odniosę się do ostatniego pytania i odpowiem, że niestety autor zdaje się mieć pojęcia, czym są strefy ochrony konserwatorskiej, lub celowo zastawia taką pułapkę na poszukiwaczy. Otóż w myśl ustawy o ochronie zabytków, strefą ochrony konserwatorskiej może być dowolny obszar, na którym istnieje podejrzenie, że mogą znajdować się zabytki i zabytki archeologiczne, czyli na przykład wszystkie wsie i miasta w Polsce. Zależy to tylko i wyłącznie od woli urzędnika WUOZ. W każdej polskiej wsi znajdziemy fragmenty ceramiki przynajmniej od XVI wieku. Powtórzę jeszcze raz. Jest to kolejna propozycja Galei zaostrzająca obowiązujące dziś prawo. Obecnie nie ma zapisów zabraniających wydawanie pozwoleń na poszukiwania zabytków nawet na stanowiskach archeologicznych! O tym, czy poszukiwacz może tam działać i na jakich zasadach decyduje konserwator zabytków! Po co zatem nakładać dodatkowe obostrzenia ?

 

Podsumowując swoją analizę propozycji złożonych w ministerstwie przez stowarzyszenie Galea należy zadać sobie pytanie: Czy o takich zmianach prawa marzą poszukiwacze ? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam.

 

Jacek Wielgus

Polski Związek Eksploratorów