Dlaczego warto wstąpić do Polskiego Związku Eksploratorów?

Dlaczego Polski Związek Eksploratorów?

 

Każdy z nas od dziecka marzył o odkrywaniu skarbów.

Penetrowaliśmy stare ruiny, piwnice, strychy, babcine szuflady.

Czytaliśmy książki historyczne i ruszyliśmy w teren by weryfikować wydarzenia w nich opisane z tym, co do dziś pozostało. Były to najczęściej okopy z walk minionych wojen czy wreszcie zamki, pałace i grodziska.

Każdy z nas poszedł swoją ścieżką odkryć. Okazało się też, że takich jak my jest wielu.

Z czasem poszukiwanie stało się nieodzownym elementem naszego życia.

Niestety jak to zwykle bywa na drodze realizacji pasji stanęło państwo, jego urzędnicy i grupy interesu.

Okazało się też, że niektórzy z nas nieświadomie lub co gorsza świadomie weszło na teren zarezerwowany dla archeologów.

Wielu z nas, z racji zainteresowań, podjęło współpracę z naukowcami by w sposób profesjonalny i legalny kontynuować swoją pasję. Inni poszli swoją ścieżką i starali się nie wchodzić w drogę archeologii. Wszystkich nas jednak łączy jedno: Chcemy swoją pasję uprawiać w zgodzie z prawem!

Ale prawo w Polsce niestety tworzone jest zwykle pospiesznie i bezmyślnie. W ten sposób poprzez niejasne i niedoprecyzowane przepisy, interpretowane w dowolny sposób, staliśmy się celem organów ścigania. W cywilizowanych krajach policję wynagradza się za tak zwany „spokój w dzielnicy” W Polsce płaci się za tak zwane „wyniki”. Poszukiwacze stali się, więc naturalnym i łatwym celem do podbijania policyjnych statystyk. Dzisiejsza definicja zabytku archeologicznego może zawierać dosłownie wszystko. Śmieć w postaci aluminiowej łyżki z lat ‘70, czyli czasów Edwarda Gierka, urzędnik uznał za zabytek archeologiczny. Takich przypadków jest więcej. Pojawiły się też niedoprecyzowane pojęcia typu: „strefa ochrony konserwatorskiej” W praktyce urzędnik może uznać za taką dowolny teren, kierując się jedynie przeczuciem i nie musi być tam absolutnie żadnego zabytku, bo zwykle jego doświadczenie archeologiczne zakończyło się w okresie studiów.  W takim wypadku, wchodząc w strefę z wykrywaczem lub gdy będziecie chcieli wkopać choćby słupek na ogrodzenie bez nadzoru archeologicznego, stajecie się przestępcami.

 

 

Od 1 stycznia 2018 roku zaostrzyły się przepisy dotyczące ustawy o ochronie zabytków. Wprowadzono je w sposób niezgodny z prawem gdyż procedowano je w pakiecie w ramach deregulacji zawodów. Dziś za zarzut nielegalnego poszukiwania i niszczenia zabytków można otrzymać wyrok dwóch lat pozbawienia wolności i kary finansowej w kwocie od 500 do 500 000 złotych.

Zestawiając to z niedoprecyzowanymi definicjami i przepisami wyłania się obraz państwa opresyjnego rodem z PRL, gdzie maksyma „dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie” stała się znowu jak najbardziej prawdziwa.

Oczywiście można starać się o pozwolenia na poszukiwania zabytków od wojewódzkiego konserwatora zabytków. Niestety jest to najczęściej przysłowiowa droga przez mękę. Takie pozwolenie jest niczym innym jak decyzją administracyjną ze wszystkimi jej mankamentami.

Musimy uzyskać na piśmie zgodę właściciela terenu, który staje się stroną postępowania. Musimy odnaleźć numery działek, na których chcemy prowadzić poszukiwania. Urzędnik musi ustalić na podstawie ksiąg wieczystych, kto jest właścicielem terenu. Poprzez niedoprecyzowane prawo wymaga się często od nas wskazania muzeum, które przyjmie od nas zabytki i je zakonserwuje. Wreszcie musimy sporządzić sprawozdanie z poszukiwań a wcześniej, co jest kuriozalne sporządzić plan poszukiwań zabytku archeologicznego, choć ani my ani konserwator nie ma pojęcia czy na wskazanym terenie w ogóle takie występują. I tu dochodzi do prawdziwych absurdów takich jak opis zabytku archeologicznego, który chcemy poszukiwać! Na końcu takiego pozwolenia coraz częściej pojawia się zapis o zakazie ingerencji w grunt a zgoda polega jedynie na pozwoleniu zbierania przedmiotów z powierzchni ziemi! Urząd wydaje nam decyzję na wyprowadzenie wykrywacza na spacer. To jeszcze nie koniec. Częstą praktyką stosowaną przez WKZy jest informowanie policji o wydanych zgodach lub odmowach, co naszym zdaniem jest jawnym łamaniem prawa. Zarejestrowaliśmy również przypadki rewizji u osób poszukujących na podstawie pozwoleń z WKZ. Policja nie jest stroną w postępowaniu administracyjnym, jakim jest zgoda na poszukiwania zabytków! Dlatego sprzeciwiamy się tak dalece idącemu braku zaufania do obywateli i bezprawnemu tworzeniu bazy danych poszukiwaczy!

 

Jako świadomi swoich praw obywatele Polski, postanowiliśmy założyć organizację na tyle dużą i wpływową, aby mogła zawalczyć o nasze prawa. Do tej pory uchroniliśmy poszukiwaczy przed wskazywaniem ksiąg wieczystych do wniosków na poszukiwania oraz zawalczyliśmy o internetową możliwość dopisania dowolnej liczby kolegów do zgody z WKZ. Udało się też doprowadzić do korzystnej treści zarządzenia Dyrektora Lasów Państwowych, z którymi mamy nadzieje współpracować w przyszłości. Polski Związek Eksploratorów ma na celu, doprowadzenie do uporządkowania w naszym systemie prawnym przepisów dotyczących poszukiwań. Głównymi postulatami związku są:

  • Jasna i przejrzysta definicja zabytku archeologicznego lub ustanowienie katalogu przedmiotów historycznych, jakie można uznać za zabytek archeologiczny.
  • Dokładne określenie stref ochrony konserwatorskiej i publikacja ich na ogólnodostępnych stronach internetowych tak by poszukiwacz miał możliwość ich ominięcia
  • Jasne doprecyzowanie gdzie można poszukiwać bez pozwolenia WKZ
  • Jasne określenie praw przysługujących znalazcy w stosunku do znalezionego

przedmiotu.

  • Określenie możliwości legalnego posiadania lub przechowywania przedmiotów

historycznych a  nawet zabytków archeologicznych, którymi państwo nie jest zainteresowane.  

             -   Dopuszczenie możliwości posiadania zabytków archeologicznych w rękach prywatnych na zasadzie własności lub depozytu.

  •  Jasne określenie zasad przyznawania nagród za ważne odkrycia, tak by skarbów nie

odkrywały dziki, przypadkowi policjanci, lub inni ludzie w sztucznie aranżowanych

sytuacjach.

  • Przede wszystkim, zmiana przepisów w taki sposób, aby prawo było stosowane wprost

bez zbędnych i długotrwałych procedur administracyjnych tak jak to jest zorganizowane w cywilizowanych krajach.

 

Po spotkaniu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które odbyło się w maju 2018 roku. Dyrektor Departamentu Ochrony Zabytków Pani Katarzyna Zalasińska nakreśliła projekt działań mający na celu unormowanie sytuacji prawnej poszukiwaczy podsumowując go trzema filarami. Według DOZ były by to Edukacja, Nagradzanie i Karanie. Do tej pory MKiDN wraz z organami ścigania zaangażował się tylko w ostatni z tych filarów! To Polski Związek Eksploratorów, nie czekając na państwo i ministerstwo, jako świadomy i odpowiedzialny partner podjął się, niespotykanego w swej skali programu edukacji poszukiwaczy. Do tej pory w naszych szkoleniach wzięło udział blisko tysiąc osób. Program szkoleń obejmuje wybrane zagadnienia z dziedziny archeologii, przepisów prawa, dokumentacji niezbędnej do uzyskiwania pozwoleń na poszukiwania, dobrych praktyk korzystania z terenów leśnych a także zagadnień związanych z zagrożeniami związanymi z materiałami wybuchowymi i niewypałami. Dodajmy, że części tych zagadnień nie ma nawet w zakresie studiów archeologicznych!

Udowodniliśmy, że poszukiwacze to poważni partnerzy, a takie programy można realizować bez obciążania finansów publicznych!

Stworzyliśmy instytucję ochrony prawnej dla naszych członków, z której korzysta również spora grupa poszukiwaczy niezrzeszonych w PZE. To doraźna samoobrona.

Pomagamy zakładać stowarzyszenia oraz prowadzimy doradztwo prawne.

Z naszej strony internetowej można pobierać różne dokumenty niezbędne poszukiwaczom.

 

Mamy niestety wielu oponentów a nawet zagorzałych wrogów. Ich intencje są różne.

Hejterami nie będziemy się zajmować, szkoda na nich czasu. Skupmy się na groźniejszych przeciwnikach. Przede wszystkim niechętni nam są urzędnicy. Dla nich stanowimy poważne obciążenie zawodowe. Niedoinwestowanie urzędy konserwatorskie, przerost formalności oraz odpowiedzialność za nadzór wydawanych pozwoleń powodują, że ta grupa jest nam bardzo nieprzychylna. O ile zauważono nieznaczny wzrost wydawanych zgód na poszukiwania to tendencja ta w tej chwili jest malejąca. Widmo wielotysięcznego zalewu wniosków i praktycznie niemożliwa kontrola ich realizacji powodują, że konserwatorzy coraz częściej wydają decyzje odmowne. Piętrzą wymagania lub wydają zgody praktycznie bezwartościowe. Drugą grupą jest archeo-biznes. Nadprodukcja archeologów przy jednoczesnym ograniczeniu zapotrzebowania na ich usługi, doprowadziła do wyniszczającej konkurencji przy przetargach na prace archeologiczne inwestycyjne. Zaniżanie stawek i nadmierne cięcie kosztów spowodowały drastyczny spadek jakości badań. By utrzymać się na powierzchni archeolodzy inwestycyjni często „produkują” obiekty archeologiczne, aby podnieść modyfikatory lub gdy jest ich za dużo nierzetelnie prowadzą badania, tracąc bezpowrotnie ważne dane i mnóstwo zabytków. Podczas takich badań często zwykłe śmieci i przedmioty pospolite zalicza się do zabytków archeologicznych. Dlatego postulaty poszukiwaczy, aby wprowadzić ograniczony katalog zabytków lub nawet cezurę czasową, spotykają się w tym środowisku ze zdecydowanym sprzeciwem. Uznanie tych postulatów doprowadziłoby do ograniczenia „produkcji” zabytków podczas badań inwestycyjnych. Naszym zdaniem to zjawisko patologiczne i wymaga zmian systemowych, choćby w zmianie przepisów o przetargach publicznych.

Trzecią grupą nieprzychylną poszukiwaczom są twardogłowi i zabetonowani w swych poglądach niektórzy przedstawiciele świata nauki lub pseudonauki, którzy nie rozumieją lub nie chcą przyjąć do wiadomości, że strona społeczna może z powodzeniem uzupełniać badania profesjonalistów przeszukując tereny, na które oni nigdy nie wejdą. Są tacy, którzy w XXI wieku uważają wykrywacz metali jako narzędzie zbędne i niepożądane nawet podczas badań archeologicznych. Uważają też, że archeologia zaczyna się wczoraj. Według tej teorii to, co wczoraj zakopałeś lub zagubiłeś jest już stanowiskiem archeologicznym. Wydaje się, że mylą archeologię, jako naukę z technikami archeologicznymi, co nie jest tożsame. To oni wrzucają do przysłowiowego jednego wora poszukiwaczy wraz ze złodziejami!

W marcu 2019 roku powstała przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rada Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego /RODA/. W jej skład wchodzą między innymi osoby ze środowiska archeologicznego reprezentujący taki pogląd. Do składu RODA nie zaproszono nikogo z środowiska poszukiwaczy!

Polski Związek Eksploratorów nie zgadza się z takim podejściem do archeologii.

Uważamy, że ta dziedzina nauki powinna obejmować czasy przedhistoryczne, czyli takie, gdzie nie było źródeł pisanych lub powinna obejmować wybrane wydarzenia z czasów późniejszych, ale tych bardzo istotnych dla nauki i zachowania dziedzictwa kulturowego.

Podobny pogląd reprezentuje też spora część światłych archeologów naukowców.

 

Dziś powinniśmy, jako środowisko zadać sobie pytanie: 

Po co potrzebna jest nam ogólnokrajowa organizacja, jaką jest Polski Związek Eksploratorów ?

Moim zdaniem potrzebujemy jej żeby przetrwać a przy odrobinie determinacji zmienić i tym samym ucywilizować sytuację prawną poszukiwaczy w Polsce. Nie może być tak by z rzeszy pasjonatów i społeczników robiono przestępców! Nie zgadzamy się na marginalizowanie w kraju demokratycznym tak dużego ruchu społecznego! Dziś wszystko zmierza ku temu, aby zlikwidować możliwość poszukiwań w Polsce dla amatorów lub zarezerwować ją tylko dla wąskiej grupy namaszczonych przez RODA . Na całym świecie pasjonaci amatorzy dokonują spektakularnych odkryć, za co są nagradzani. Dlaczego nie może być tak w Polsce ?

 Przez prawie 30 lat środowisko poszukiwaczy nie potrafiło stworzyć takiej reprezentacji.

Dlatego dziś jesteśmy w skrajnie złej sytuacji prawnej. Polski Związek Eksploratorów, pomimo swych mankamentów, jest największą i jedyną organizacją ogólnokrajową reprezentującą poszukiwaczy i gotową by o nas zawalczyć. Tylko zjednoczeni możemy walczyć o swoje prawa!

 

Poszukiwacze członkowie stowarzyszeń!

Zrzeszyliście się w stowarzyszeniach i fundacjach by realizować wspólne projekty, ale głównie dla tego by mieć oparcie w organizacjach, które was chronią i mają większe przebicie niż jednostki. Dziś tak to jeszcze działa, zwłaszcza, gdy zyskaliście przychylność lokalnego konserwatora. Niestety doświadczenie uczy, że nic nie jest wieczne i tak jak bez konsultacji zaostrzono przepisy tak z dnia na dzień możecie stracić prawo do poszukiwań. Znane są postulaty członków RODA o zakazie posiadania lub rejestracji detektorów metali. Niech doraźne interesy lokalnych grup i ich prezesów nie zasłonią Wam wspólnej idei. Podzieleni przegramy.

 

Poszukiwacze!

Polski Związek Eksploratorów to Wasza reprezentacja w rozmowach z rządem. To instytucja stojąca na straży naszych praw i walcząca o nie. Będąc członkiem związku legitymizujesz go do mówienia w Twoim imieniu. Im jest nas więcej tym bardziej trzeba się z nami liczyć. Tysiące zwracają uwagę polityków. Tysięcy się nie lekceważy! Pamiętajcie o tym i nie dajcie się dzielić.

 

Dziś jest nas prawie 2 000 osób zrzeszonych w PZE w tym członków 26 stowarzyszeń i fundacji tworzących związek. To dużo, ale jeszcze niewystarczająco by nie próbowano nas ogrywać jak podczas ostatnich konsultacji w ministerstwie. Związek jest już przy stole negocjacyjnym. Czas byście dołączyli i wsparli nas swoją obecnością w strukturach PZE.

 

W imieniu

Polskiego Związku Eksploratorów

Prezes Zarządu

Jacek Wielgus